Kalwaria Zebrzydowska
Niedziela, 31 maja 2015
· Komentarze(1)
Kategoria Do 100km, Z aparatem

Rzadko jeżdżę na na wschód/południowy wschód od Krakowa. Przebijanie się rowerem przez całe miasto jakoś nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy. Może nie jestem przyzwyczajony i po prostu męczy mnie to, że muszę koncentrować się tylko na tym co się dzieje dookoła, szczególnie jadąc bulwarami czy ścieżkami rowerowymi. Na bulwarach w niedzielne popołudnie panuje totalny sajgon i trzeba mieć oczy dookoła głowy.
Po przedarciu się przez miasto wyjeżdżam od strony Tyńca. Przejeżdżam przez kładkę nad Wisłą przy stopniu wodnym, o której istnieniu w sumie nie wiedziałem, a to całkiem sympatyczne miejsce. Szkoda, że nie ma sensownego podjazdu od strony Mirowskiej, szosówką niezbyt przyjemnie jechało się pod górkę po piachu omijając kałuże.

Kładka pieszo-rowerowa nad stopniem wodnym "Kościuszko"

Obwodnica Skawiny
Jeśli chodzi o nawigację, to wróciłem do poprzedniej ery. Nie mam uchwytu na smartfona, więc wcześniej gdy nie znałem drogi, musiałem albo się zatrzymywać i upewnić się, że jadę dobrze, albo wyciągać w czasie jazdy telefon, a to już tylko kwestia czasu za którym razem mi w końcu wypadnie z rąk. Wydrukowałem sobie na kartce poszczególne etapy trasy i wyciągałem po kolei. Ale to też niezbyt wygodne rozwiązanie i muszę pomyśleć o uchwycie na kierownicę.


Po przejechaniu 50km (z czego 15-20 to przejazd przez Kraków) dotarłem do Kalwarii.







Coś czuję, że polubimy się z południem :>